bohater artykułu podczas siłowania na rękę

Siłacz z “Podgórza”

Rozmowa z Dariuszem Grochem

Armwrestling czy siłowanie się na rękę? Jak określić sport, który uprawiasz i na ile różni się on od tego co każdy z nas może pamiętać ze szkolnych czasów?

Co do nazwy to obie są poprawne i używane w Polsce wymiennie. A czym armwrestling różni się od siłowania na rękę, które znamy przede wszystkim z czasów szkoły? Co do zasady są bardzo podobne. Dwie ważne różnice. W szkole nie można było robić tzw. łyżki czyli zginać dłoni w nadgarstku. Tu jest to nie tylko dopuszczalne, ale wręcz jest jednym z kluczowych elementów pojedynków. Drugą różnicą jest toczenie pojedynków na stojąco przy specjalnych stołach. Nie mniej chyba każdy, kto zobaczy zawody armwrestlingu skojarzy je ze starym, dobrym siłowaniem się na rękę.

Jak to się zaczęło w Twoim przypadku? Bardziej jako pasja, rozrywka, czy może od razu jako profesjonalny sport?

Kolega zaprosił mnie na zawody. On startował, ja kibicowałem i spodobało mi się. To jest sport bardzo widowiskowy. Pojedynki zazwyczaj są bardzo dynamiczne i mogą trwać od ułamka sekundy do kilkudziesięciu sekund. Więc to do oglądania jest super. Szybko sam spróbowałem, no i już tak do dzisiaj zostało. Nawet z pewnymi sukcesami.

No właśnie, trochę tych sukcesów w twoim przypadku już jest.

Jestem cały czas w czołówce Polski i na Mistrzostwach Polski czy Pucharach Polski przeważnie plasuję się na podium. Ostatni Puchar Polski w Rymanowie wygrałem w rywalizacji na obie ręce, a na ostatnich Mistrzostwach Polski zakończyłem rywalizacje na czwartym i 5 piątym miejscu. Przez lata moich startów zaczynając od kategorii junior 63 kg, a będąc teraz w kategorii senior 86 kg w każdej z kolejnych kategorii zdobywałem tytuł Mistrza Polski. Moim największym indywidualnym osiągnięciem było zdobycie brązowego medalu Mistrzostw Świata na rękę lewą i brązowego medalu Mistrzostw Europy na rękę prawą.

Co jest kluczowe aby te sukcesy przychodziły? Sama siła w ręce? Czy może ważna jest też taktyka, nastawienie mentalne?

Oczywiście, że siła w ręce ma znaczenie kluczowe. Ale to jest sport, który bardzo dobrze wspiera ogólny rozwój organizmu. Bo przy siłowaniu na stojąco, tak naprawdę pracuje cały organizm. No i oczywiście, nie tylko element fizyczny, ale również i umiejętność koncentracji, nastawienia do pojedynku, czy jakieś elementy taktyczne. To też się liczy, zwłaszcza to jak jesteś w stanie przygotować się do walki. Bo jak mówiłem sam pojedynek jest błyskawiczny.

Czyli sport o mocno ogólnorozwojowym charakterze?

Tak. Jest bardzo ogólnorozwojowy i jest sportem dla wszystkich. Najlepszym tego przykładem są zawodnicy, którzy zaczynali siłować się w późniejszym wieku lub z jakąś niepełnosprawnością. Znam zawodnika, który ma dziecięce porażenie mózgowe i w momencie, kiedy zaczynał swoją przygodę z tym sportem było mu trudno wysławiać się i miał trudności w poruszaniu. I siłowanie też mu szło nie najlepiej. A w tej chwili to jest facet, który już zdobył medale w kategorii niepełnosprawnych i w kategorii pełnosprawnych. I też już normalnie rozmawia, wysławia się. Doskonały przykład tego, jak ten jak sport pozwala rozwijać się na każdym polu.

bohater artykułu podczas siłowania na rękę

No właśnie, trenowanie. Jak to wygląda? To jest klasyczny trening siłowy, czy może jest tu jakaś specyfika związana stricte z samymi pojedynkami?

Tutaj każdy znajdzie coś dla siebie, bo są różne style. Na przykład styl amerykański jest taki, że większość czasu spędzają zawodnicy na sparingach przy stole. Styl gruziński jest taki, że ten trening stołu jest wsparty bardzo dużymi ciężarami, więc to wygląda trochę jak trening siłowy tylko na innej płaszczyźnie. Styl bułgarski jeszcze ma inną specyfikę i bardziej skupia się na ćwiczeniu bardzo krótkim ruchami. Polska jest dosyć młodym krajem jeśli chodzi o armwrestling. U nas zaczęło się to w dwutysięcznym roku, więc my tak sobie zbieramy z każdej z tych federacji.

No to może właśnie na naszym przykładzie. Jak wygląda droga do armwrestlingu? Skąd biorą się zawodnicy? Kulturystyka, jakieś inne sporty?

Z różnych sportów. Kulturystów jest sporo i też mieli swoje sukcesy, aczkolwiek mam wrażenie, że ta grupa trochę boi się tego sportu, bo przyjęło się, że to jest sport kontuzyjny. A jest dokładnie na odwrót. W sensie jakby porównać to do siatkówki, piłki ręcznej czy chociażby narciarstwa to jest bardzo bezpieczny sport. Jestem tego dobrym przykładem. Przez lata ćwiczeń i zawodów nie miałem żadnej poważniejszej kontuzji za wyjątkiem jednej, gdzie po prostu siłowałem się całkowicie bez rozgrzewki. I wtedy rzeczywiście kilka miesięcy miałem rękę wyłączoną. A w międzyczasie miałem kontuzję ręki, ale spowodowaną jazdą na snowboardzie.

Kontuzje to głównie ręce? Czy może jakieś inne partie mięśni, o których na pierwszy rzut oka nie myślimy?

Oczywiście to są głównie kontuzje ręki. To jest głównie przyczep przedramienia, który najczęściej się odzywa. Takie rzeczy jak łokieć golfisty, czy tenisisty. Ale nie jest to sport bardziej kontuzyjny od innych. A kontuzje wiążą się głównie z brakiem przygotowania czy rozgrzewki.

Rozmawialiśmy o różnych technikach treningu w zależności od federacji. A jak w ogóle wygląda popularność armwrestlingu na świecie? Kto jest potęgą i czy to się jakoś zmienia?

Zaczęło się od Amerykanów. Oni zainicjowali ten sport, zmienili siłowanie się ze znajomymi przy piwie w sport. W 1962 roku w Kalifornii zorganizowano pierwsze mistrzostwa. Więc USA, Kanada to pionierzy. Potem bardzo mocno sport rozwinął się w dawnym bloku wschodnim. Dawny Związek Radziecki, Bułgaria, Gruzja, Ukraina ale również Turcja. Tam na mistrzostwach kraju startuje ponad tysiąc zawodników.

A w Polsce? Jest jakiś jeden główny ośrodek dyscypliny?

Wszystko zaczęło się Gdyni. Przywiózł do nas ten sport w formie profesjonalnej Igor Mazurenko. Ukrainiec, który tutaj się osiedlił i w dwutysięcznym roku zaczął od organizacji zawodów Ukraina-Polska. Potem Igor zorganizował też pierwsze mistrzostwa Polski. Także zaczęło się od Trójmiasta i stamtąd poszło już na całą Polskę. Teraz to już jest wszystko usystematyzowane, mamy federację, pracujemy nad powołaniem związku, są mistrzostwa Polski, puchary. Walczą mężczyźni, kobiety, różne kategorie wiekowe, są zawody profesjonalne i amatorskie, także zawody dla osób niepełnosprawnych.

I udało się to wszystko osiągnąć w ciągu tych dwudziestu pięć lat?

Tak. Wszystko rozwija się bardzo dobrze. Systematycznie przybywa zawodników i klubów. Od zeszłego roku również w Krakowie mamy profesjonalny klub, którego jestem współzałożycielem, a prezesem jest Bogdana Blyzniuk. Klub nazywa się Heavy Arms Kraków, w skrócie HAK i obecnie zrzesza już 37 osób. Nasi najmłodsi zawodnicy to 15 latkowie, a najstarsi są już po pięćdziesiątce.

Z tego co mówisz, wynika, że to sport dla każdego? Jak zachęcić kobiety do jego uprawiania?

Tak, zdecydowanie dla każdego! Faktycznie obecnie mocno dominują mężczyźni. Aczkolwiek mam nadzieję, że to się zmieni, bo wbrew stereotypom, to nie jest sport, który ujmuje kobiecości. Wręcz przeciwnie. Te dziewczyny, które już siłują się naprawdę świetnie wyglądają, a samo ćwiczenie nie powoduje, że nasze przedramiona czy barki nagle zrobią się nie wiadomo jak wielkie. Tutaj znaczenie mają predyspozycje genetyczne. Ja jestem osobą szczupłą i na ulicy jakbym powiedział komuś, że jestem dziesięciokrotnym mistrzem Polski, brązowym medalistą mistrzostw świata i brązowym Europy to by mi nie uwierzył. Powiedziałby raczej, że jestem informatykiem. Znam dziewczyny, które już są w tym sporcie ładnych parę lat, są mistrzyniami Europy czy świata. I nikt by nie powiedział, że one ćwiczą sport siłowy. Fitness i owszem, ale to moim zdaniem komplement.

To chyba sport o dosyć niskim koszcie wejścia i łatwy do organizacji, bo infrastruktura nie jest chyba zbyt trudna do zorganizowania?

Tak, niewielkim nakładem finansowym jesteś w stanie sobie zorganizować podstawowe rzeczy do ćwiczeń. Stół to też nie jest jakiś drogi przyrząd, a można nawet przygotować go samemu. Także naprawdę łatwo zacząć. Mamy też w Krakowie klub, o którym już wspominałem, są zajęcia, które prowadzę w klubie Energym na ul. Wrocławskiej. Można przyjść, spróbować i przekonać się samemu.

Rozumiem, że to sport w pełnym tego słowa znaczeniu, ale chyba raczej klasyczny, uprawiany dla zdrowia i rywalizacji niż dla pieniędzy. Da się utrzymywać jako profesjonalny armwrestler?

Różni się to w poszczególnych krajach. W Polsce niestety nie. U nas to jest raczej szukanie sponsorów na organizację zawodów, czy wyjazd zawodników. Ale są kraje gdzie armwrestling jest traktowany jako pełnoprawny sport np. Bułgaria, gdzie sport ten jest traktowany bardzo poważnie i zawodnicy otrzymują stypendia. W Kazachstanie na przykład, zawodnik za swoje osiągnięcia dostał mieszkanie. Ale oczywiście co do zasady, to raczej nie mówimy tu o wielkich pieniądzach. Bardziej o nagrodach rzeczowych, trochę jak w kultowym “Over the top”, gdzie Sylvester Stallone walczy o ciężarówkę. Także jest to wciąż trochę taki “romantyczny” sport. I oczywiście na pewno przydałyby się pieniądze na rozwój, ale z drugiej strony rywalizuje się rzeczywiście z takiej wewnętrznej potrzeby.

Wspomniałeś kultowy film “Over the top”, czy ten klimat jeszcze gdzieś występuje? Czy są jakieś zawody w takim bardziej surowym klimacie?

Armwrestling ma teraz swoje pięć minut. Zawodnicy z różnych dyscyplin zaczynają się nim interesować. I oczywiście pojawiają się wydarzenia czy turnieje, gdzie dodaje się więcej tego elementu show. Muzyka, oprawa, wystrój, kamery. To wszystko pojawia się oczywiście w USA. W Turcji też organizują bardzo widowiskowe zawody w formacie najlepsi Amerykanie kontra najlepsi zawodnicy ze wschodu Europy.

O armwrestlingu wiem chyba już wszystko. Teraz czas na pytanie w nieco innym temacie. Spotykamy się na osiedlu Kabel, na którym obaj mieszkamy, od jak dawna jesteś Podgórzaninem?

Już od dziewięciu lat. Pochodzę z Niska na Podkarpaciu. W tamtejszym klubie Wiking zaczynałem swoją karierę. Ale mój ojciec jest z Krakowa, a moi dziadkowie spoczywają na Cmentarzu Podgórskim.

Co ci się najbardziej podoba na naszym osiedlu, czy jest coś co wyróżnia je na tle Podgórza czy Krakowa?

Bardzo doceniam to, jak tu jest zielono. To jest w części już starsze osiedle, niektóre bloki mają po 60 lat, ale wszędzie wokół jest dużo zieleni. Może właśnie dlatego. Odbieram dzieci z przedszkola i szkoły, idziemy na plac zabaw i wszystko to jest pełne zieleni. Dlatego tak dobrze się tutaj mieszka.

bohater artykułu podczas siłowania na rękę

A ulubione miejsce w Podgórzu? Takie gdzie najlepiej się spędza czas, w którym dobrze się czujesz?

Zalew Bagry to chyba jest właśnie takie wyjątkowe miejsce, zwłaszcza, że z wykształcenia jestem ichtiologiem i zawsze ciągnęło mnie do wody. Łatwo dojechać tam rowerem, świetnie się tam spędza czas, co widać podczas wszystkich długich weekendów, kiedy chyba cały Kraków chciałby tam wypoczywać.

Kabel to zielone miejsce, fajne do życia, fajne dla rodziny. Warto się więc angażować w jego życie, w różne lokalne inicjatywy?

Jasne. Pomagamy z żoną przy kolejnych piknikach na Kablu. Staram się na nich zrobić pokazy - w tym, roku wyjątkowo nie mogłem, bo akurat mieliśmy zawody w Estonii. Ale tak, to są super inicjatywy, szczególnie ważne w tym naszym pędzącym świecie, gdzie często brakuje nam tego elementu lokalnej wspólnoty.

Rodzina jest dla Pana wsparciem w karierze sportowej?

Oczywiście na każdym polu. Emocjonalnie, mentalnie. Żona która prowadzi sklepy zoologiczne - Limo Zoo, również na naszym osiedlu, cały czas mnie wspiera. No a dzieci, zawsze oczekują, że jak jadę na zawody to wrócę z nich z medalem. Ostatnio skończyłem tuż poza podium, ale na szczęście były też medale za sędziowanie, więc udało się spełnić to kluczowe oczekiwanie.

Na zielonym Osiedlu Kabel rozmawiał
Jarosław Komorniczak

Dariusz Groch – armwrestler, wielokrotny mistrz Polski i Europy w siłowaniu na rękę. Reprezentant Polski na arenie międzynarodowej, wielokrotny medalista mistrzostw Europy i Świata. Od dekady związany z krakowskim środowiskiem sportów siłowych. Swoje doświadczenie przekazuje młodszym pokoleniom jako trener, sędzia i promotor armwrestlingu w Polsce.